Widzieliście zdjęcia , ale nie wiecie dokładnie co sie działo przez te 2 dni xD
To opowiem Wam ;33
Odrazu jak przyjechaliśmy do Warszawy to poszliśmy zwiedzać miasto. Był jakiś jubileusz czy coś to popatrzyliśmy co mają nam do pokazania. Potem poszliśmy pod Pałac Prezydencki. Po spacerze poszliśmy na kręgle. Były dwie rundy. W pierwszej zajęłam 2 miejsce, natomiast w drugiej ostatnie. Po grze zagraliśmy w piłkarzyki. Ja byłam z mamą w drużynie, a mój brat z wujkiem. Złoiliśmy im dupska - jakby to moja mama powiedziała. Potem pojechaliśmy do McDonald's i zjedliśmy super obiad, który postawił nam mój brat. Po obiedzie pojechaliśmy do domu. Tam se odpoczęliśmy i pooglądaliśmy telewizje. Kiedy nastał wieczór zagraliśmy w Black Jack'a. Dałam 1,50 zł i wygrałąm 6 zł, ale mama mi pożyczyła 5 zł na żetony, więc raczej wygrałam 1 zł. Niestety byłam 50 gr na minusie, ale liczy sie dobra zabawa. Potem poszliśmy spać. Następnego dnia mieliśmy wstać o 7, ale nikomu się nie chciało budzić. Więc wstaliśmy o 10. Mieliśmy wyrzuty sumienia, że nie poszliśmy do Copernicus Center (czyt. Kopernikus Senter). Tak gdzieś po południu postanowiliśmy iść do tego Copernicus i odziwo nie było kolejek. Byliśmy zdziwieni. Ale kiedy okazało sie, że w poniedziałki Centrum jest zamknięte to zaczęliśmy sie śmiać. Nawet w święta jest otwarte, ale w poniedziałki nie. No to poszliśmy zwiedzać Warszawe. Byliśmy nad Wisłą i widoki były przepiękne. Poszliśmy do Centrum Handlowego na GoKarty. Było zbyt drogo, więc poszliśmy na bilard. Nie umiałam grać i nadal nie umiem, więc przegrałam. Zauważyliśmy piłkarzyki, więc postanowiliśmy w nie zagrać. Po grze mieliśmy iść do KFC, ale wujek miał kurczaki to poszliśmy do domu. Wujek nam zrobił obiad (a zarazem kolacje), która była przepyszna. Nawet lepsza od KFC. Zagraliśmy kilka razy w Makao. Potem było już po 22 , a o 23 mieliśmy autobus. To już raczej pojechaliśmy na dworzec. Pożegnaliśmy sie z wujkiem i pojechaliśmy. W busie była taka kobieta, która chyba była pijana. Ciągle narzekała, a taki facet ją uciszał. Nawet powiedział ,,Zamknij sie''. Wątpie, że to był ktoś z jej rodziny. Potem coś śmierdziało. Mama myślała, że to ktoś pierdział, ale to pewnie z wentylacji. Kiedy dojechaliśmy do Zambrowa to mama dzwoniła po taksówki, bo mieliśmy daleko od domu. Niestety nikt nie odpowiadał to poszliśmy na piechote. Żartowaliśmy w drodze powrotnej. Kiedy wróciliśmy do domu to sie wszyscy położyliśmy ze zmęczenia.
Dalej nie musicie wiedzieć co sie działo xD
I to wszystko.
Pa ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz